Fakt ona i Colin to główne zalety filmu.
Jednak cały czas wkurzał mnie jej pełny, wodoodporny makijaż ...
Aishwarya Rai jest absolutnie piękna, ale robić z niej wojowniczkę, znającą tajne sztuki walki? Film jest absolutną porażką obsadową: angielski dżentelmen Coli Firth jako rzymski wojownik, Ben Kingsley jako wielki mag.... Gniot, jakich mało!
Popieram, atrakcyjna dziewczyna. Aktorzy byli równo zażenowani swoimi rolami (co to było, że ona walczyła a oni się patrzyli??? - jak w serialu Hercules, gdzie wszystko musi się dobrze skończyć), było mi ich szczerze żal. Pewnie liczyli na sprawny montaż :). Budowle antyczne i zamki kojarzyły mi się z polskimi efektami z Wiedźmina. Scena w górach i walka na murze z Władcą Pierścieni - ale było to bardzo nieudolnie pokazane. Już w serialu Robin z lat 80-tych walka na miecze była lepiej przedstawiona. Jak pokazali mapę to liczyłem na kreskę i samolot z Indiany Jonesa :). Zabawne że jak ginął ten rosły murzyn to nie było mi go szkoda tylko zastanawiałem się co to miało wnieść do filmu. Wielka szkoda... bo aktorów lubię a nie dotrwałem do końca...
To, że mi się nie za bardzo podobał nie znaczy, że innym też ma się nie podobać. :) Podobają mi się często filmy, które nikomu się nie podobają i cieszę się, że jest coś co mi sprawia przyjemność.
Ja w Legionie zawidłem się na montażu i pracy kamery. Liczyłem, być może trochę na wyrost, na coś na poziomie Gladiatora a otrzymałem film "telewizyjny" coś jak serial. A szkoda bo potencjał to miało, było trochę statystów i gdyby lepiej to ujęli byłoby bardziej znośne. Mnie film nie przekonał do siebie, nie widziałem tam rzymian tylko aktorów kręcących się po planie :)